Uczestnicy projektu, „Piękno przyrody, żywa kultura i tradycje”, uczniowie klasy 6a, klas 8-G4 serdecznie witają wszystkich i chcą się podzielić wrażeniami, emocjami i wiedzą, które zdobyli w toku jego realizacji.
Trochę informacji: projekt jest współfinansowany w ramach funduszy polonijnych Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polski. Udział w jego losowaniu dla naszego gimnazjum wzięła pełna entuzjazmu, poznawania i ciągłych dążeń, nauczycielka biologii, metodyk Regina Komar. No i udało się.
50-osobowa grupa uczniów w wieku 12-18 lat, pod kierownictwem pani Reginy i trzech opiekunów: dyrektora szkoły, pani od polskiego J. Wołkowej i przewodnika-katechety pana Andrzeja, 22 września wyruszyła do Polski.
Dzień pierwszy. Miasto Wieliczka, do którego przybyliśmy o 7:00 rano, powitało nas wspaniałą pogodą, zauroczyło mnóstwem zieleni i czystością. Wędrowaliśmy wzdłuż historycznych murów zamku Żupnego, odpoczywaliśmy w parku miejskim,ale czekał na nas najważniejszy obiekt – ZABYTKOWA KOPALNIA SOLI. O wyjątkowości i uroku tej kopalni przesądziła przyroda miliony lat temu, bo złoże solne jest pozostałością po wyparowywaniu wód mioceńskiego morza i skutkiem wypiętrzenia Karpat. Sól wydobywano w ciągu dziewięciu stuleci, łączna długość chodników wynosi 250 kilometrów. Ogrom kopalni jawi się wtedy, gdy uświadomi się sobie, że zwiedzasz tylko… 3% ogółu wyrobisk.
Zachwycaliśmy się kaplicą św. Antoniego, komorą Janowice, komorą Kazimierza Wielkiego. Wszystkie rzeźby z soli. Kaplica św. Kingi, arcydzieło wykonane w soli przez wielickich górników – rzeźbiarzy (głębokość 91 metrów), w której obecnie w niedziele odbywają się msze święte. Nie sposób wymienić piękna kopalnianych podziemi, które oglądaliśmy. Zachwycaliśmy, podziwialiśmy i… lizaliśmy. Obiad też odbył się pod ziemią na głębokości 123 metrów. Nie był słony i bardzo smaczny
Następnym przystankiem było magiczne miejsce Krakowa – główny rynek Starego Miasta. Przylegają do niego najważniejsze zabytki miasta. A więc zdążyliśmy odmówić paciorek w kościele Mariackim, pooglądać albo i kupić rękodzieła, biżuterię czy pamiątki w kramach Sukiennic i utrwalić siebie na tle Zamku Królewskiego. Z dobrą energią podążaliśmy do Zakopanego, schroniska młodzieżowego „Murań”.
Dzień drugi. W planie tego dnia było zwiedzanie Tatrzańskiego Parku Narodowego. Litwa jest krajem nizinnym, dlatego spotkanie z monumentalnością i surowością Tatr zafascynowało wszystkich uczestników. W Centrum Edukacji Przyrodniczej zapoznaliśmy się z wielką makietą Tatr. W Sali audiowizualnej wyświetlono filmy przyrodnicze, na stolikach interaktywnych rozpoznawaliśmy tatrzańskie skały, roślinność oraz świat zwierzęcy. Było to inspiracją do dalszego zwiedzania w terenie. Przemiły przewodnik, honorowy góral pan Wojtek, akcentując tatrzańską tożsamość i kulturę, bo mówił do nas tylko gwarą podhalańską (nam się to bardzo podobało), rozpoczął z nami wspinaczkę na jeden ze szczytów Tatr – Nosal. Nie było to takie proste, bo zbocze strome, wysokość 1116 metrów, ale widoki, które mogliśmy oglądać już z wierzchołka dech zapierały. Schodziliśmy podniszczonymi kamiennymi schodami o zboczu bardziej łagodnym. Następna część dnia była relaksacyjna. Była to też wspinaczka na Gubałówkę (1123 metry), ale koleją liniowo-terenową. Atrakcje na szczycie to widoki i jeszcze raz widoki, praktycznie panorama Tatr Polskich i części Słowackich. 30 – minutową trasą ,pieszo, mijamy najlepiej zachowane w Polsce wsie w stylu góralskim. Pogoda znów nam dopisała, dlatego jak na dłoni było widać całe Zakopane i okolice. Zjazd kolejką krzesełkową tylko dopełnił nasze rozsmakowanie w góralskich pejzażach. Czy byliśmy zmęczeni całodziennym zwiedzaniem? Wcale nie! Po kolacji zdecydowaliśmy się na zwiedzanie wieczorowego Zakopanego, gdyż było bardzo urocze, gwarne i atrakcyjne.
Dzień trzeci. Góry to miejsce, symbolizujące siłę i surowość natury, ale ogromnie fascynujące, chcieliśmy je poznawać coraz bardziej. Zatem nikogo, najmłodszych uczestników też, nie wystraszyła trasa długości 11 kilometrów (ciągle w górę, na wysokości 1139m n. p. m.). W krótkim zarysie historii przewodnik opowiedział o znaczeniu pasterstwa góralskiego, tradycjach, i surowych warunkach życia. Po wysłuchaniu instruktażu wyruszyliśmy na najpiękniejsze i największe jezioro, niezwykle malowniczo położone wśród tatrzańskich szczytów – Morskie Oko. Po drodze mijamy Wodogrzmoty Mickiewicza, które słychać z daleka ze względu na huk wody spadającej na głazy, mijamy leśniczówkę Wantę, rozległą polanę Włosienicę i…docieramy do celu.
…lśni jezioro zamknięte w granitów kotlinie
Jak błyszczy dyjament w stalowym pierścieniu… K. Przerwa-Tetmajer
Z Morskim Okiem wiąże się wiele góralskich podań i legend, a urok jego inspirował twórczość wielu malarzy, pisarzy i poetów.
Powrotne 11 kilometrów były przysłowiową pestką, bo ciągle z górki, z żartami i piosenką.
Ponieważ to była niedziela, zakończyliśmy ten dzień udziałem we mszy św. w Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem. Mszę św. poprzedziła wokalistka Monika Grajewska, która śpiewała pieśni religijne i ludowe. Podczas koncertu poświęconemu 25 rocznicy Pontyfikatu Jana Pawła II w Warszawie, Monika śpiewała ulubione pieśni Ojca Świętego.
Dzień czwarty. Śniadanie było bardzo wczesne. Żegnaliśmy górzysty teren Zakopanego, tonący w porannej mgle, gościnnych gospodarzy i wyruszyliśmy w stronę domu. Nie mogliśmy ominąć po drodze jednego z najważniejszych miejsc kultu maryjnego – Sanktuarium Matki Bożej w Częstochowie. Nasz przewodnik, katecheta p. Andrzej, przygotował nas do spotkania z cudownym obrazem, opowiedział o historii klasztoru, objawieniach Matki Bożej. Po zwiedzeniu sanktuarium, w autokarze miał katechezę, która skłoniła nas do refleksji nad pięknem życia, potrzebą zachowania kultury i tradycji ludowej.
Janina Wołkowa